Łotwa pojawiła się w
planach przez przypadek. Przeglądając stronę Ryanaira z lotami na sierpień
okazała się ona jedną z najtańszych opcji na kilka dni urlopu w środku sezonu. Dodatkowo miała przewagę przed innymi "typowo wakacyjnymi" kierunkami - wiedzieliśmy, że tłumów
turystów tam nie spotkamy i tym samym będziemy mogli na spokojnie poczuć
klimat miejsca i... odpocząć.
Ryga przywitała nas
przepięknym słońcem, temperaturą 25 stopni i przyjemną bryzą. Deszczu na Łotwie,
mimo tego, że naczytaliśmy się o nim sporo przed wyjazdem, nie doświadczyliśmy
wcale.
Symbolem Rygi jest
czarny kot. Jego wizerunek spotkać można na każdym kroku. Dla mnie i dla
każdego innego kociarza – raj.