poniedziałek, 26 lutego 2018

Sydney - miasto z marzeń i miasto marzenie

Opera w Sydney

Drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, za oknem chlapa, zimno i szaro. Brzuch pełen po 3 dniach jedzenia. Włączone wiadomości, a w nich informacja o rozpoczętych regatach Sydney-Hobart i ujęcia na tłumy obserwujące majestat jachtów z brzegów zatoki miasta Sydney. I moja myśl, że kiedyś zobaczę to na żywo. I tak co rok. Moje marzenie związane z Australią. Kiedy więc zdecydowaliśmy ominąć polską zimę szerokim łukiem i spędzić ją w bardziej temperaturowo sprzyjających okolicznościach, Sydney musiało pojawić się na naszej trasie.
Na zobaczenie miasta mieliśmy 5 dni. Na przeciętne miasto wydawałoby się długo lub co najmniej w sam raz. Ale Sydney nie jest przeciętne i 5 dni to czas, który pozostawił ogromny niedosyt tego miasta.

piątek, 9 lutego 2018

Australia - Góry Błękitne

Trzy Siostry

Nie wierzymy, że jesteśmy w Australii. Niby wszystko wokół po angielsku, wszystko wokół takie "zachodnie", poukładane, ale jakoś nadal trudno nam w to uwierzyć. Po przylocie późnym wieczorem i kilkugodzinnym śnie, znowu jedziemy dalej. W centrum Sydney ładujemy się do pociągu w kierunku Gór Błękitych. Jeszcze kilka miesięcy temu nie wiedziałam o ich istnieniu. Dopiero wertując Internet w poszukiwaniu informacji o Sydney zobaczyłam przy okazji Blue Mountains - jako jeden z celów weekendowych wypadów Australijczyków, ale też jako niemała atrakcja dla przyjezdnych. Mi wystarczyło pierwsze zdjęcie ze skałami "Trzy siostry", żeby wiedzieć, że musimy tam pojechać.

poniedziałek, 5 lutego 2018

Sri Lanka - nie ma to jak nad oceanem!


Wysiadamy połamani z autobusu na dworcu w Galle. W 8.5 godziny zrobiliśmy trasę 270 km. Siedieliśmy w jednej pozycji, bez możliwości ruchu. A i tak powinniśmy być szczęśliwi, bo sporo pasażerów stało przez całą trasę. No nic, nieważne. Teraz zależy nam na tym, żeby jak najszybciej dostać się do naszego pensjonatu i wziąć szybki prysznic. Nie mamy ochoty na spacery z 15 kg plecakiem, więc decydujemy się na tuktuka. Kierowca podaje nam cenę z kosmosu, ale szybko - widząc naszą wrogą minę - proponuje cenę akceptowalną. Docieramy po paru minutach na miejsce, szybkie odświeżenie i ruszamy w miasto, bo niedługo zacznie się ściemniać.